Winnice Jaworek

Winnice Jaworek czyli duma Dolnego Śląska
Miękinia jest oddalona od Wrocławia o kilkadziesiąt minut jazdy – zazdroszczę Wrocławianom tej odległości, bo mają tak blisko do cudownego miejsca, gdzie wino, dobra kuchnia, historia i ciekawi ludzie przenikają się wzajemnie w pięknym stylu. Ale nie tylko wina tu powstają – od pewnego czasu na bazie soku winogronowego powstają tutaj także miody pitne według własnej receptury właścicieli winnicy.

Na miejscu znajduje się nie tylko winnica, sklep, winiarnia i piwnica zwana miodziarnią, ale i elegancka restauracja, sale szkoleniowo – konferencyjne oraz pokoje i apartamenty, które pozwolą degustującym na wypoczynek po upojnej degustacji. Z tejże oferty skorzystaliśmy także i my, członkowie Stowarzyszenia Sommelierów Polskich, bo wybraliśmy to na miejsce na kolejne szkoleniowo-warsztatowe zajęcia. Gościliśmy i degustowaliśmy wina w Winnicy Jaworek w dniach 14 i 15 marca 2014 roku.
Przyjechaliśmy do Miękini piątkowym popołudniem, wcześniej zwiedzając i smakując wina w Adorii – winnicy Mike’a Whitney’a. Smaczną kolację, na którą składały się potrawy z produktów z regionu Dolnego Śląska poprzedziła degustacja win i miodu, którą prowadziła fachowo Sabina Połońska.

Degustowaliśmy następujące wina:

JAWOREK SLINGER – białe wytrawne wino z 2011 roku 12,5% zawartości alkoholu wyznaczyło od razu wysoki poziom degustacji; wino, choć stylem bardziej na początku przypominało sauvignon blanc (to zaleta, nie wada), w miarę rozwoju zyskiwało na charakterystycznej owocowości zbliżonej do rieslinga – tak, to wino powstało w 100% z tego szczepu! Wino było świeże i przyjemne – ocena mogła być tylko pozytywna z kilkoma plusami! Brawo!

JAWOREK CHA – RE XIII – białe wytrawne wino z 2013 roku
13% – ponownie uderzenie w nos, jakby zacne sauvignon blanc, lecz nieco bardziej przydymione! Szaleństwo – polskie wino z takim bukietem? Aż trudno uwierzyć, że wino to jest kupażem charodonnay i auxerrios. Zioła z miętą na czele zaczęły ustępować dojrzałemu jabłku, trawie cytrynowej i masłu pietruszkowemu z białym pieprzem. Wino pełne, z dobrą kwasowością i lekką pikanterią spodobało się niemal wszystkim degustującym.

JAWOREK MINER – białe wino półwytrawne 2011 czyli 12% zawartości alkoholu i 100% gewurztraminera! Tak, tak – polski gewurztraminer! 17g cukru resztkowego było czuć … ale komu to przeszkadzało? W sumie wino było półsłodkie, ale za to smakowite i urzekło nas swoją klasyczną postacią: bergamotka i wanilia biszkoptowa górowały w tym winie. Miodowa końcówka jednak troszkę zdominowała całość, co powodowało jakby winu brakowało ciała i kwasowości … ale tylko odrobinę.

JAWOREK PINORE ROSE 2012 – różowe wino półwytrawne 12% – to nie jedyny z plus tego wina, drugim na pewno była jego lekkość, bo miało 15g cukru resztkowego. W bukiecie dominował „sernik na zimno z galaretką truskawkową”! Idealna propozycja dla początkujących smakoszy wina. Usta troszkę mało kwasowe, ale może się czepiam.

JAWOREK PINORE XI – czerwone wino wytrawne 14% … niestety, to wino było już troszkę na zejściu, zabrakło w nim duszy, choć pewnie rok temu mogło być przepiękne. Ja w tym winie poza warzywnymi nutami znalazłem ślad przypieczonych śliwek i nutę beczki z koprem. Za mało … a szkoda.
Na koniec degustacji zaserwowano nam Miód Pitny zrobiony według własnej receptury.  WINO MIODOWE – było pełne akcentów miodu gryczanego i piwa – chmielowych wręcz nut. Dość wysoka słodycz była prawie zrównoważona odrobiną kwasowości i bogactwem aromatów. Bardzo ciekawy trunek.

Następnego dnia po śniadaniu odwiedziliśmy tylko piwnicę zwaną miodziarnią

oraz główne miejsca produkcji win. 

Oglądaliśmy tanki, beczki, magazyn i rozmawialiśmy, a w zasadzie wsłuchiwaliśmy się w wykład Pana Lecha Jaworka – właściciela winnic oraz jego współpracowniczki, Pani Sabiny Połońskiej, której wiedza bardzo nam zaimponowała.

Niestety, silny wiatr i deszcze przeszkodziły nam w dotarciu na winnice… może następnym razem.
Podsumowując wizytę w Jaworku można powiedzieć tylko, że oby tak dalej – wina z tej winnicy należą w mojej ocenie do elity polskich win. Nie straszne są im zagmatwane przepisy regulujące polskie winogrodnictwo, nie straszne też opłaty za certyfikacje win – stąd też „inna” formuła opisów win na etykietach, bez „prawdziwej” nazwy szczepu czy rocznika. Miejmy nadzieję, że jeszcze tylko kilka lat potrwa to dostosowywanie się polskich przepisów do normalnego prawa unijnego … i już niedługo kupimy polskie dobre wina za przyzwoite pieniądze. Póki co, ceny tych win są bardziej adekwatne, do wysiłku jaki muszą ludzie z pasją wnieść do walki surrealizmem przepisów i niesforną pogodą.
Ale idzie ku lepszemu!
Maciej Katarzyński

PS

„W Winnicach Jaworek powstają także od pewnego czasu wina musujące, które w „Miodziarni” czekają na ostatni szlif – mam nadzieję, że na najbliższe powitanie Nowego Roku będzie można wznieść toast kieliszkiem wina musującego z Jaworka! Tego życzymy sobie i Panu Lechowi – człowiekowi z piękną pasją!”.

 

Możesz również polubić…