Kilka rad Cz. 1
Kilka praktycznych rad o traktowaniu butelki i kieliszka.
Część pierwsza – Zanim otworzymy butelkę
W ostatnich latach zdecydowanie częściej zwracamy uwagę nie tylko na to jakie wino pijemy – jakie zamawiamy, ale też i na to jak nam zostanie to wino podane, jakiej jakości jest serwis i czy jest fachowy, no i na końcu jak sami sobie z profesjonalnym otwarciem butelki radzimy. Wina, którymi później fascynujemy się, często poznajemy u znajomych, na przyjęciach, najczęściej jednak w przeróżnych restauracjach. Jest ono zazwyczaj podane w towarzystwie potrawy, mniej lub bardziej pasującej. To właśnie jest kwintesencja sztuki kulinarnej – tak dobrać wino i jadło, aby całość kompozycji sprawiła nam przyjemność.
Zapewne Państwo zauważyli wielokrotnie później, że kiedy wychodząc z udanej imprezy i&mając w pamięci nazwę wina i jego smak … poszukujemy następnie takowego w kilku sklepach. Kiedy na nie w końcu trafimy i zakupimy, pędem wracamy do domu, otwieramy butelkę i …. konsternacja – to nie to ?!!! Podobnie bywa z winem zakupionym na wakacjach. Tam, na miejscu nam tak smakowało. Oczywiście nabyliśmy butelkę albo i skrzynkę … wracamy, otwieramy i …hm , to nie to ?!
W czym tkwi błąd, gdzie jest diabeł ukryty ?
Najważniejszą rzeczą dla wina jest spokój, atencja i szacunek. Bez tych cech w postępowaniu z winem nie uzyskamy szczytów sztuki kulinarnej. Wino przyniesione ze sklepu, czy przywiezione z podróży wymaga odpoczynku (leżakowania) – młode 2 / 3 dni, starsze tydzień lub nawet dłużej. Nie jest sprawą trudną do zauważenia, że najlepiej wina regionalne smakują nam również z potrawą typową dla danego regionu … a jeśli jeszcze to wszystko ma miejsce właśnie w tym miejscu, gdzie rodzi się to wszystko i sporządza, to jesteśmy o krok od kulinarnych uniesień. Nie na tym nasze życie ma jednak polegać, że kiedy chcemy się napić dobrego wina i zjeść dobrą kolację musimy zaraz wsiadać w samolot … tutaj na pomoc przychodzą nam nasze restauracje. Polecam przeto takie gdzie pracują sommelierzy – ludzi ci dbają na tyle o nasze podniebienia, trunki i kuchnię, żebyśmy otrzymali w jak największym stopniu przybliżony efekt jakościowy jaki spotkaliśmy na obczyźnie.
Zacznijmy od karty win. Oprócz etatowego sommeliera restauracja powinna posiadać osobną kartę win i osobne menu. Karta win powinna zawierać informacje na temat nazwy wina i jego ceny i jego pochodzenia (kraj, region, apelacja – klasyfikacja, producent) oraz nazwę producenta. Jeżeli brak którejś z wymienionych informacji, a chcemy mieć pewność co do wyboru wina , powinniśmy poprosić o te informację kelnera, kelnera od win czy też właśnie sommeliera.
Dalej mamy do wyboru: albo oddajemy się w ręce naszego podczaszego ( to polska zbliżona, historyczna nazwa tego zawodu ) , albo w wybiórczy sposób korzystamy z jego podpowiedzi, albo w zupełności bazujemy na własnych doświadczeniach i guście. Tę ostatnią opcję polecam tylko i wyłącznie w przypadku kiedy znamy na wylot dana restaurację, ich kuchnie i wina tam serwowane. Jeśli jednak będziemy „ współpracować” z naszym sommelierem, im więcej mu opowiemy o naszych upodobaniach i wizjach smaku, o naszych wspomnieniach kulinarnych tym lepiej on nam doradzi, lepsze wino wybierze, poleci potrawę, a może nawet wybierze najlepszy deser jaki ostatnio jedliśmy wraz z odpowiednio dobranym trunkiem. Zapewne nie zapomni także o zaproponowani aperitifu na początek posiłku. Fachowiec zapyta się nas także czy lubimy cygaro. Nie należy wstydzić się naszych gustów i smaków, należy być otwartym na nowe doznania i doświadczenia kulinarne. Również nie ma nic złego w otwartej rozmowie na temat ceny (o ile jesteśmy sami lub w towarzystwie zaufanej osoby) – w końcu to my jesteśmy płatnikiem, a rolą sommeliera jest także pomoc w optymalnym wyborze trunku i potrawy, w zależności od naszych możliwości finansowych.