MY SĄ JUŻ AMERYKANY!

MY SĄ JUŻ AMERYKANY! 🙂

( z notatnika sommeliera )

– Dzień dobry Paniom, z przyjemnością pomogę w wyborze dobrego wina !
– Och, nie ma potrzeby, my wiemy co chcemy, mamy coś ulubionego i wiemy gdzie to jest.
Uśmiechem i skinieniem głową dziękuję Paniom za wymianę uprzejmości, ale kątem oka podpatruję gdzie śliczne trzy damy się udają … ładnie ubrane, „dojrzałe”, widać, że Panie nie zarabiają najniższej krajowej, zatem … może idą po „coś” z półki typu Nowa Zelandia i SB, albo jakiś inny Nowy Świat typu Chardonnay z krainy kangura?

W wózku wylądowały trzy butelki „MORGEN DAVIDOV” 😉

No tak, serce zabolało, grymas mojej twarzy wyrażał ból istnienia – jak tu pomóc Paniom, jak je uświadomić, że nie mają prawdziwego wina w wózku, no i na dodatek, że jeszcze strasznie przepłacają i że za podobne pieniądze można kupić coś znacznie bardziej naturalnego i do tego z winogron w 100 % ?

– Drogie panie, czy mogę zabrać minutkę?
– Ale nie więcej, bo spieszymy się do koleżanki na konsumpcję ów delikatesu 🙂
– Czy którakolwiek z pań czytała na odwrocie butelki CO TO JEST i z czego to jest zrobione ?
– Nie, a po co ?
– Namawiam, wręcz uprzejmie nalegam 🙂 … Bo może nie mają panie świadomości, że ten produkt, mimo, że może smakować, to nie jest wino w sensie strikte ?
– COOOOOOOOO ? jak to? Co tez pan opowiada ?
Odwracam butelkę pokazuję informację, że to aromatyzowany napój na bazie wina i z czego jest zrobiony.
– Eeee! No to co ? Najważniejsze, że smaczny i działa – ripostuje jedna z pań.
– Aromatyzowany, czyli nie do końca naturalny smak jego pochodzi z naturalnego produktu …
– Panie, gdzie teraz nie ma chemii …
– A kupiłaby Pani swojemu dziecku parówki bez terminu ważności ?
– No pewnie, że nie !
– Widzi Pani ! A taki produkt jednak sobie Pani kupuje!
– Jak to?
– Widzi Pani gdzieś rocznik tego wina? Wie Pani zapewne jak przebiega wegetacja wielu roślin w naszej szerokości geograficznej. Przecież wino – gdy na pewno robimy je z winogron – powstaje ze zbioru, który został wykonany jeden jedyny raz w danym roku – i na pamiątkę tego faktu, każde wino ( przyzwoite ) ma ten rocznik wyraźnie zaznaczony na etykiecie!
Pokazuje Paniom kilkadziesiąt butelek z różnych krajów w podobnych cenach, ale z wyraźnie zaznaczonym rocznikiem na froncie etykiety.
– HM, coś w tym jest … I co, mówi Pan, że to nie jest prawdziwe wino ? Aśka, to może na naszym ulubionym różowym tez jest taki numer?
– Ja tylko namawiam panie do czytania opisów produktów, które panie kupują ! Na podobnej zasadzie jest z zawartością alkoholu. Zauważyły panie, że niektórych win można wypić o wiele więcej ?Pijemy je jak kompot prawie …
– Hihihi ! – Panie spoglądają po sobie z uroczym wstydem – no to fakt, czasami potrafimy dwa baniaczki zrobić, te po półtora litra, tego różowego we trzy!
– No właśnie… Zapominają Panie jednak, że wydaja „jakieś tam” pieniążki na tą przyjemność. Ale gdyby Panie kupiły dwie, może trzy butelki wina „normalnego” , gdzie zawartość alkoholu jest o 50 % wyższa, to i w kieszeni by zostało więcej, a i przyjemność z obcowania z lepszym trunkiem byłaby większa…
– Co też Pan mówi, to ile ma to różowe ?
Panie przecierają oczy ze zdumienia, że ich ulubione różowe szaleństwo ma tylko 8,5 %.
– Proszę spojrzeć na te wszystkie wina – pokazuję szeroko wina francuskie, potem włoskie, hiszpańskie … – Drogie panie, dziewięćdziesiąt ponad procent tych wszystkich win ma zawartość alkoholu mieszczącą się pomiędzy 12 a 15 % !
Przypuszczę teraz ostateczny atak – myśle sobie 🙂

– Czy piją panie wódeczkę czasami?
– Ale pan dociekliwy ! No zdarza się, zdarza …
– A wódeczka to ma 40 % około czy 20 albo 30 % ?
– Nie no jasne, że 40 % ! Kto by pił wódeczkę co nie działa ? 🙂
– A widzi Pani ! – a takie „wino” Panie kupują ! Proszę zobaczyć na tego Amerykana ile ma procent …
– Ale Pan ciekawe rzeczy nam tu opowiada, hm … o Jezu, Aśka, co my pijemy ?
– Proszę pana, to co by nam pan w takim razie polecił przyzwoitego i o której pan kończy pracę ?

Możesz również polubić…