GDZIE KUPOWAĆ DOBRE WINO?

gdzieChyba nie odkryję Ameryki, ale … może jednak?
Myślę, że jednym z najważniejszych czynników, który może pomóc odróżnić wino z marketu czy dyskontu od wina ze specjalistycznego, czy innego małego źródła (mali importerzy, sklepy specjalistyczne) jest zrozumienie samej istoty produkcji wina. Ta znajomość doprowadzi nas do wniosku, że wielcy dystrybutorzy i sprzedawcy nie mają szans zaoferować poważnie poważnych lub też nietuzinkowych i niepospolitych win z kilku prostych przyczyn.
Po pierwsze wielki sprzedawca MUSI handlować z wielkim producentem. Ktoś kto produkuje 10 000 lub 20 000 butelek danego wina rocznie nie jest partnerem dla takiego odbiorcy. Zatem mały importer ma szansę tutaj na mały import niszowego, garażowego wina, które często i gęsto może być bardzo wysokiej jakości, a niedostępnej w produkcji masowej, gdzie dany rocznik musi przekraczać często milion butelek. Pomyślmy jak zrobić dobry obiad i jak to może smakować:

  1. obiad w domu dla rodzinki 3 – 4 osobowej
  2. obiad w małej restauracji, która wydaje 20 – 50 porcji dziennie
  3. obiad w wielkiej jadłodajni – 200 – 1000 obiadów
  4. gotowe dania rozsyłane po całym kraju do odgrzania w mikrofali … w setkach tysięcy sztuk/ a może i w większej ilości ?

Jeśli więc czytam, że różnica między winami z dyskontów, a winami sprowadzanymi przez małych importerów nie powinna być zauważalna, albo nie jest zauważalna, albo „o co kaman w ogóle” … to oznacza, że faktycznie POLAK jeszcze jest daleko za europejskim gustem, a nasi importerzy nie do końca wykorzystują potencjał i status bycia MAŁYM IMPORTEREM … albo wszyscy wszystkich oszukują i tak naprawdę najlepiej pić wódkę …
Aby sprecyzować jeszcze bardziej problem, z którym tutaj się mierzymy, przytoczę przykład najbardziej chyba spektakularnego sukcesu marketingowego ostatnich 20 lat bodajże. Aby zakupić wino do 2500 sklepów (sklepy na B) i je zatowarować (po przynajmniej 12 butelek na punkt) potrzebny jest nam producent (winnica), który wyprodukuje sporą ilość wina … nie mówiąc już o utrzymaniu przez jakiś czas w najlepszych sklepach sieci jakiegoś poziomu zaopatrzenia przez dzień czy dwa … To nie może być mały, miejscowy geniusz tworzący lokalnie unikalne wino w ograniczonej ilości, bo nie co roku rodzą się przecież optymalnie najlepsze grona. To nie jest produkcja gwoździ czy kondomów, aby wynik był co roku, od wielu lat powtarzalny … Zatem kto może produkować takie wino w sporej ilości ? Ba, to musi być niemal FABRYKA WINA !
OK, są fabryki i FABRYKI … Pójdźmy dalej …
Tym bardziej należy się czasem przypomnienie najbardziej pospolitym pijaczom płynów winopodobnych o procedurze produkowania wina masowego. Mam tu na myśli jeszcze najbardziej popularny ( dni jego mam nadzieję policzone ) winopodobny produkt zwany przez niektórych Karolem z Rosji Emotikon wink

  • – ten produkt jest obecny w każdym sklepie na B i na L ( razem mają ponad 3000 sklepów w Polsce )
  • – we wszystkich supermarketach ( kilka tysięcy kolejne )
  • – w sporej części sklepików osiedlowych ( kilkaset tysięcy )
  • – w Makro, Selgrosie, Eurocashu … / w samych tych sklepach zapasy tego trunku można ocenić na kilkadziesiąt tysięcy butelek w całym kraju … jeśli nie więcej )
  • – na większości stacji benzynowych …
  • – może ktoś nie uwierzy, ale są jeszcze restauracje i hotele w Polsce, które to wino mają w karcie !
  • – ii jeszcze gdzieś coś znajdziemy ..

Sprzedaje się dziennie tego w całej Polsce kilkaset tysięcy butelek … ZATEM JAKIE WNIOSKI LOGICZNE:

  1. … czyżby cała ludność KALIFORNII od rana do wieczora pracowała nad tym aby zaspokoić pragnienie POLAKÓW ?
  2. … czyżby wszystkie winnice tej krainy obsadzone były krzewami czegoś co rodzi tak bujnie owoc, z którego robimy przedmiotowy trunek ?
  3. … dlaczego Karol z Rosji jest popularny TYLKO w Polsce, a w innych krajach świata w ogóle go nie znają ? Czy ktoś to gdzieś widział w takich ilościach jak w naszym grajdole?

Powyższe rozważania dedykuję wszystkim, którzy rozumieją filozofię wina, ale i ją właśnie studiują (właśnie z poniższej relacji wynika, że większość WINNYCH BLOGERÓW jest jeszcze na etapie studiowania), ale i tym którzy dopiero odkrywają potrzebę obcowania z tym pięknym trunkiem. Przede wszystkim jednak cieszyłbym się, gdyby fani „Karola w płynie” zastanowili się w końcu co piją, jak to się robi, z czego i dlaczego to takie drogie, skoro można lepiej, smaczniej, zdrowiej i taniej … nawet często w tym samym sklepie. link

Możesz również polubić…