Coś tam pływa w winie!
Coś tam pływa w winie!
Kilka słów o dwóch wadach wina, które tak de facto wadami nie są:
- pierwszy to wodorowinian potasu czyli kwas winny lub też kwas winowy albo jak kto woli cukier winny
- a drugi to osad na dnie butelki w winach czerwonych wyglądający najczęściej jak fusy od herbaty lub od kawy.
… a o prawdziwych wadach wina poniżej:
- TCA czyli trójchloroanizol – tzw. wino korkowe, nie jednego z nas przyprawiło o rozpacz. Zapach stęchłej piwnicy, mokrego kartonu, stęchlizny pojawia się często w winach, gdzie korek był zagrzybiony, albo / i wino lub korek miały kontakt z chlorem
- utlenienie wina czyli utrata koloru i brak świeżości w winie. Najczęściej powodem jest nadmiar światła w przechowywaniu wina. Zarówno wino białe i czerwone z biegiem lat „idzie” w kierunku kolorów brązu i bursztynu. .. z biegiem lat! Zatem jak spotykasz w winie białym mającym 2 lata kolor bursztynowy, to wiedz, że coś jest nie tak.
- zapach siarki, redukcja siarkowa – to wada za którą odpowiadają drożdże i lotne związki siarki. Wina takie mają zapach siarkowodoru, zepsutych jaj, czosnku, potu.
- zoctowanie wina czyli zapcah octu w winie – wada wywołana przez bakterie kwasu octowego
- Brett – czyli wada wywołana przez tzw. drożdże Dekkera. To kontrowersyjna wada, bowiem są tacy, którzy akceptują niedużą jej wyczuwalność. Ale nadmiar zapachów zbliżonych do używanego bandażu, stajni, spoconego konia, obornika, apteki, olejku goździkowego czy wędzonej skóry nie każdemu odpowiada ?
- „mysie wino” albo też „mysi posmak” czyli odrzucający zapach mysich odchodów oraz nieznośny smak … za takie wino odpowiadają pewne grupy bakterii i znane nam już drożdże Dekkera